Nadzieja na lepsze jutro

Jedna gwiazda pośród ciemności,
dodaje otuchy przywraca odrobinę radości.
Chociaż humor zły,
to światło pięknie się skrzy.
Chociaż jestem sam to światełko jest mi bliskie co noc,
daje mi do życia moc.
Patrze na kolejne wspomnienia,
nawet na te które powodowały zraniania.
Jednak z tą gwiażdą otuchy,
nie mącą mego spokoju złe duchy.
Z całym światem jestem za pan brat,
razem z muzyką nie groźny mi żaden kat.
Pamiętam chwile, w których czułem się źle, zamieniam je na te szczęśliwe,
na radosne te wszystkie złośliwe.
Chociaż bolesnych jest dwa razy więcej,
to nie czas, żeby załamywać ręce.
Po każdej burzy wyjdzie słońca promień,
znów będe radosny jak co dzień.
Rano odrodzę się jak feniks z popiołu,
znowu zaznam duszy spokoju.
Spiszę szczęścia dekalog,
ze spokojną dusza rozpocznę dialog.
Wszystko w postaci wierszy i rymów,
sa moim narkotykiem, moja kokainą.
Potem napiszę historię o miłości,
pełną bólu, łez i płaczu, lecz przede wszystkim radości.
Chociaż wzajemnie jej nie doświadczyłem,
dużo na jej temat się nauczyłem.
Na końcu w spokoju spocznę w promieniach zachodu słońca,
poczuje jak dusza szaleje z gorąca.
Jak szaleje burza uczuć, choć nie ma dla kogo,
odpłynę marzeniami w wyobraźnię błogą.
Tak będe trwał do wieczora,
gdy przyjdzie na smutne rozmyślania i rymy pora.
I tak będzie mijał kolejny dzień za dniem,
każdy kolejny bedzie znikał jak cień.
Pełne będą wersów smutnych, czsami szcześliwych,
nikt nie policzy dni w rymach mych zawiłych.
Kiedy będe uciekał od smutnej rzeczywistości, wiersze z serca tworzył,
aż sen oczy zmorzy.
Będę to robił po koniec swoich dni, nie prosze o milość,
tylko kilka radosnych chwil.
Bez problemów, bez dziewczyn które mnie ranią,
chcę być sam razem z rymów magiąi ich pisania manią.