Sen

Autor: 

O czym jest ten tekst ? O życiu zupełnie różnym od mojego.
O czymś co mogłoby zaistnieć gdybym urodził się gdzie indziej. Gdybym wcześniej poznał jakąś autorkę wierszy.(Nasz dom byłby salonem literackim.) Coś z palca wyssane. Taki typ powieści bez happy endu. Przyjmijmy umownie, ze to moje wyśnione, wymarzone życie. Co więc mam dla was wymyślić?
Zatem zamiast na wsi urodziłem się w mieście. W znanej rodzinie literackiej. Z tradycjami. Takiej, w której dzieci są pisarzami lub innymi artystami. Kończę liceum i otwierają się przede mną nowe drogi rozwoju. Nikt i nic nie krępuje moich myśli. Mogę się swobodnie wypowiadać. Rozmawiać z elitą. Są tam najbardziej znani poeci. Wśród nich Wisława Szymborska.
Poziom konwersacji jest dostosowany do mojego tzw. poziomu intelektualnego. Rozmawiamy o sztuce, o roli poezji i poety. Jestem zadowolony z mojego życia. Wszystko układa się pięknie, gdy nagle pojawia się ona. Dziewczyna o blond włosach i oczach niebieskich jak niebo.
Przewraca mój świat do góry nogami. Sprawia, że jestem po raz pierwszy szczęśliwy.
Taka osoba jest też w tym życiu. Tylko, że z ta wyśnioną zawieram trwały związek. Po roku naszej znajomości następują zaręczyny i ślub. Zwykła cicha ceremonia w gronie rodziny i przyjaciół. Takie skromne przyjęcie.
O wszystkim oczywiście dowiadują się brukowce. Zaraz pierwsza lepsza gazeta krzyczy krzyczy na pierwszej stronie o tym ślubie. Od tj pory nasze życie zmienia się w koszmar. Raz po raz ktoś goni za nami z aparatem. W gazetach widzę zdjęcia z naszej sypialni.
Wkrótce na świat przychodzi nasze dziecko. Od razu wszyscy uznają go za geniusza. Widzą tylko jego mózg. Nie interesuje ich co to dziecko czuje. Kombinują z kim się ożeni nasz mały skarb. Pewnie z jakąś znana gwiazdą. Pewnie, że nakład sprzeda się w całości. A moja prywatność?
To luksus tylko zwykłych szarych ludzi.
Od kiedy przestałem być anonimem nie jestem też człowiekiem. Traktują mnie jak lalkę, która zatańczy jak się jej zagra. Proponują mi nagrodę Nobla. Oczywiście nie wypada jej nie przyjąć. Zresztą i tak bardziej nie zrujnuje mi życia.
Pisząc kolejne opowiadanie nie zastanawiam się nad treścią. Liczy się to jak duży będzie nakład i czy wydawnictwo na tym zarobi. Wszystko kręci się wokół forsy. To ona rządzi moim światem. Przyjaciół też zdobywam z jej pomocą. A moi starzy przyjaciele z dawnych czasów?
No cóż czasem załatwiam im jakieś bilety na moje wieczory literackie. W książkach składam autografy i pokazuje je do kamer. Wszystko w celu promocji.
Co trzy lata wydaje tomik startych wierszy. Wszyscy myślą, że mam natchnienie. Dopatrują się jakichś odwołań do aktualnych wydarzeń. Tymczasem świat w moich wierszach zatrzymał się jakieś dziesięć lat temu. Nic już nie jest takie jak dawniej z wyjątkiem mojej żony.
Ona jak już wspominałem tez jest poetką. Jej wiersze stanowią kwintesencje wiedzy psychologicznej. Jej przydomek artystyczny ma zresztą w nazwie przedrostek Psycho -. Ma zaledwie osiemnaście lat a jej poezja jest dużo bardziej dojrzała od mojej.
Moja poezja to stek bzdur i kłamstw. Oszukuje samego siebie, że mam udane życie rodzinne i jestem szczęśliwy. Na domiar złego moja poezja podoba się czytelnikom. Nie zwracają uwagi na cenę, która jest i tak mocno zawyżona. Mówią, że uratowałem kraj przed wtórną analfabetyzacją.
Stałem się idolem dla młodego pokolenia. Na moja cześć kują nazwy nowej epoki literackiej. Nowa epoka nosi tytuł dwudziestoletniej, bo w chwili objawienia się mojego talentu mam lat dwadzieścia. Króluje w niej zafałszowany obraz świata zdominowanego przez kobiety.
Zresztą w tej epoce jest tylko jeden facet, który pisze wiersze. Pewnie domyślacie się o kogo chodzi. Reszta pisarzy to same kobiety. ( Całe szczęście, bo męska komisja pewnie nie przyznałby mi Nobla.) To wszystko efekt kampanii na rzecz równouprawnienia kobiet.
Ostatecznie feministki zgodziły się jednak na mój udział w życiu literackim. Pod warunkiem, że nie wyjawię publicznie tego, że podoba im się moja poezja. W końcu kobiety są samowystarczalne . Tak. Jasne ...