Bezsenność

Autor: 

To był najgorszy tydzień w moim dotychczasowym życiu. Zacząłem cierpieć na bezsenność. Przez siedem dni nie mogłem zmrużyć oka. Miałem nadzieje, że to przejdzie. W końcu przeszło. Wszystko z powodu jednej dziewczyny.
Po tym jak skończyły się matury nie miałem nadziei na to, że kiedykolwiek się spotkamy. Nie wiem co by było gdybym nie dostał się na studia. Te rozmyślania by mnie wykończyły. Przez ten tydzień byłem przygnębiony. Nie miałem w ogóle ochoty do życia. Dopadła mnie depresja. Nie chciałem nic robić. Myślałem, że nie zasługuje na szczęście. W mojej głowie rodziły się plany samobójcze. Do tej pory na szczęście nie zrealizowane.
Nic nie przygnębia człowieka tak bardzo jak świadomość, że zaprzepaściło się szanse na realizacje udanego związku. Na szczęśliwe życie we dwoje. Może to nie była tylko moja wina. Może i ona ponosi częściowo za to winę.
W tym czasie dostałem od niej wiadomość. Z treści wynikało ( po rozwinięciu wiadomości), że ona mnie kocha. Co więcej przeprasza mnie za to, że nam się nie udało. Jako usprawiedliwienie podała dość dziwny powód. Założyła sobie z góry, że to nie miało żadnych szans. Miała racje, że powinna o tym była porozmawiać ze mną wcześniej. Dlaczego ja jej nie zaproponowałem takiej rozmowy?
Może nie byłoby tych siedmiu bezsennych nocy podczas których chodziłem po pokoju. Siedziałem w fotelu i obserwowałem gwiazdy. Cały czas wpatrywałem się w księżyc. Widziałem jak latarnia za oknem pali się i jak gaśnie. W mojej głowie zaczęło rodzić się to przeświadczenie, że to ja jestem wszystkiemu winny.
W sumie nie zrobiłem nic, żeby ją zatrzymać przy sobie. Pozwoliłem jej tak zwyczajnie odejść. Pozwolić na bezbolesne rozłączenie się naszych światów. Przenikały się przez trzy lata. Wcześniej nie miałem pojęcia o jej osobie. Nie wiedziałem, że taki ktoś istnieje. Był to więc tylko powrót do dawnego życia. Jak jednak wrócić do starego życia będąc nowym człowiekiem?
Tyle już książek i wierszy powstało dzięki jej inspiracji. To jej zawdzięczam to, że zacząłem w ogóle tworzyć. Bez niej nie byłoby pierwszego wiersza do M. B. Nie wiem czy zasłużyłem na to, żeby z nią być. Ważne, że nigdy nie będę. Resztą zapomniałem, że nie wolno nigdy mówić nigdy.
Tak jestem pesymistą. Jak tu nie być będąc w mojej sytuacji. Życie nigdy nie było dla mnie czymś cudownym. Nieraz narzekałem na brak miłości. Nagle znalazłem kogoś kto mógłby uzupełnić te braki.
Mój ojciec w dosyć dziwny sposób okazuje mi miłość. Mam dosyć tych ciągłych kłótni z nim o nic. Wszczyna jakieś awantury bez powodu. Moja mama ma schizofrenie i ciężko jest się z nią porozumieć. Moi dziadkowie chcą mnie traktować jak dziecko. Jakby nie zauważyli, że mam lat już ponad osiemnaście. Dokładnie dziewiętnaście. Zresztą czuję się jakbym miał ze czterdzieści. Jestem bardziej dojrzały niż chłopcy w moim wieku. Rzadko kto w tym wieku pisze takie opowiadania. Mam nadzieję, że na studiach spotkam kogoś kto zapełni pustkę którą czuje w sercu. Jeśli się spotkamy to w zwykłym szarym życiu, jako zwykli szarzy ludzie.
Już mogę przestać podziwiać jej piękno. Napisać wprost, że ma nadwagę. Tylko, że z tak błahego powodu mam prawo rezygnować ze szczęścia? Nawet jeśli jest się z kobietą , którą uważają za najbrzydszą na świecie nie rezygnuje się z miłości do niej. O miłość walczy się na przekór rzeczywistości. W końcu będziemy właśnie z niej sądzeni.
Nie chce tu oceniać jej zbyt surowo. Pewnie jest bardziej zagubiona w swoich uczuciach ode mnie. W pełni zasługuje na to, żeby była szczęśliwa. Nikt nie jest w stanie odebrać jej szczęścia. Najgorsza jest taka walka z samym sobą. Beznadziejna z uwagi na to co już się stało.
Nie da się cofnąć czasu i być znowu blisko siebie. Nie powróci więcej już ta sama chwila. Już nas nie odnajdzie. Nie przeżyjemy drugi raz tego samego. Każda kolejna miłość będzie mniej gorętsza od tej pierwszej. Jedynie prawdziwej.
W końcu trzeba się poddać. Trzeba wiedzieć, kiedy zrezygnować i przestać być Don Kichotem walczącym z wiatrakami. Jeśli Don Kichot nie zamieni się w Sancho Pansę nie poradzi sobie w świecie, w którym uczucia są na boku. Gdzieś na drugim planie. Zresztą ludzie wolą słyszeć słodkie kłamstwa a nie gorzką prawdę.
Mógłbym tu napisać, że ona nigdy nie był dla mnie ważna. Po co jednak mam sam siebie okłamywać a przy okazji was drodzy czytelnicy. Dziś już śpię normalnie. Czasem tylko zastanawiam się jest ona jeszcze szczęśliwa. Co w tej chwili robi facet, który kiedyś stanie się jej mężem? Da jej to czego ja je nie byłem w stanie dać. Poczucie stabilizacji i bezpieczeństwa. Ciekawe czy ktoś jeszcze będzie w stanie przykuć tak moja uwagę? Czy będę o kim myślał w podobny sposób?
Może jestem egoistom. Zwykłym dupkiem. Durniem, który nie potrafił we właściwy sposób odczytać śladów i znaków jakie mi zostawiała. Myśląc o byciu z nią miałem na uwadze do tej pory tylko własne szczęście. Jeżeli w związku ze mną miałaby być nieszczęśliwa to może lepiej, że nie stworzyliśmy trwałego związku.
Jeżeli nie masz podobnych doświadczeń nie zrozumiesz moich przemyśleń. Jak zwykle każdy z tej powieści będzie próbował wysnuć jakiś morał. Odkryć jakieś przesłanie. To jednak tylko parę nocy. Niewielki ułamek mojego życia. Kropla w morzu wieczności.
Nie próbujcie się tu doszukiwać drugiego dna. Jakiegoś podtekstu. Nie sumujcie żadnych przemyśleń. Poczekajcie po postu cierpliwie na następne z moich opowiadań. Niekoniecznie znowu o niej.