Zimna wojna

To świat chłodnych i lodowatych serc,
kalkulacja sprowadzona do jedynek i zer,
nad twoim losem pieniądz przejął ster,
został nadszarpnięty już niejeden nerw.

To wszystko wchodzi jak wirus HIV w krew,
ty nie rozumiesz mnie a tym bardziej siebie,
ja też nie rozumiem ciebie i poznaje siebie
poprzez obraz jaki zakodowały twoje źrenice.

Moja matka choruje na schizofrenie,
dla niej płonie miłości ogniem serce,
uczucia nasze tworzą swoistą sinusoidę,
choć pewnie wysłałbyś nas na lobotomie,
by nie kierowało nami żadne sprzeczne uczucie.

Jesteśmy swojego losu kowalami pozornie,
w rzeczywistości przypadkowy splot decyduje,
jak i w którą stronę potoczy się nasze życie,
chociaż może kieruje tym ktoś na górze.

Na naszej drodze ustawia kolejną przeszkodę,
którą codziennie każdy z nas pokonuje,
pokonujemy kolejne stopnie i szczeble,
chociaż dopiero spod ziemi pójdziemy w górę,
gdy nasze ciało z duszą się rozstanie,
do momentu aż nastąpi zmartwychwstanie.

Wierze w jego istnienie i wierze w ciebie,
zanim zejdę pod ziemie i ktoś mnie przysypie,
moje ciało spocznie w trumnie zimne,
ciepłym słowem przerwę tą zimna wojnę.