żarliwość
zaraz się pożegnasz obejmiesz światłem
powieki w migawce przymknięte na dłużej
noc przychodzi za wcześnie
pamiętam doniosłość chwil
gdy deszcz kruszył ciało
wybrałem z anatomii spojrzeń
najdłuższe oswojone ciepłem
ścieżki tylko z początkiem
iluminacją myśli
z pożegnań rodzi się czas
skradziona pamięci cisza