starczy

paru wierszy zaćmień
psa co zdechł z podkulonym ogonem
dziurawych liści listów do matki
kota co został i nie chciał odejść
wyziębionej nocy na drodze
ciszy między nami
odkurzacza co połknął złote serduszko
kurzu jak mech wyrzuconych kwiatów
myśli jak dzieci ułożonych do snu
przekonań za które porzuciłem samotność
skończonego czasu pogaszonych świateł
twoich niebieskich oczu
których nie potrafi zamknąć
ospały wieczór