Non omnis moriar ( dla Zdzisława Szabelana)

Składam te wersy dla Zdzisława Szabelana,
bardzo sympatycznego starszego pana,
któremu duża doza poczucia humoru dana,
na treść składanych wierszy się przekładała,
cięty język ciętym dowcipem okraszała,
przez co kolejna konstrukcja mu się udawała.

Za wiersze czekała miast nagany pochwała,
od publiki dostawał brawa i słowa uznania
od recenzentów i krytyki za składane zdania.

Jego utwory nie były przedmiotem polemiki,
pod jego adresem nie kierowały się repliki,
kpił z nadętego świata wielkiej polityki,
obce mu były tanie sztuczki i triki.

Liczył się ze zdaniem swojej wiernej publiki,
na niezapomonajkowie pozostawił pliki
i wiązki swoich jasnych i klarownych myśli.

Posiadał umysł dość żywy i odważny,
był bardzo bystry i w mówieniu prawdy
nie był przebiegły ani jak lis chytry.

Na nagrody i pieniądze nie był łasy,
nie pragnął zdobyć uznania u masy,
piętnował wady i swojego życia czasy.

Nie zważał na układy tylko na fakty,
w walce z chorobą długo pozostał twardy,
w wyrażaniu swoich myśli był odważny.

Non omnis moriar tą sentencję rozważmy
po jego śmierci, choć umarł zostały fraszki.