zegary
nieprawda z początkiem bez końca
zima bez czapki i chłodu
dzieci od razu głupie z wykrzywioną rączką
nogami jak patyki nie uczone tańca
los który ugryzł zaraz pożałował
wezbrał las świeżym śniegiem
nienazwane sny śmiech tylko ludzki
pójdę nie trafię domy bez okien
światło w milczeniu żebracze spod powiek
i księżyc co uparł się wytyczyć drogę