Martwa cisza

Z prochu powstałem i w proch się obrócę,
zostanę na ziemi ciałem a Bogu swą dusze
oddam i w podróż pośmiertną wyruszę,
na pewno się nie poddam i do wysiłku zmuszę.

Zapisuje kolejne strony w notatniku tuszem,
docenia to publika i dla niej pisać muszę,
dopóki starczy mi życia będę władał piórem,
zapisując przeżycia szczegółem i ogółem.

Po spowiedzi znów całuje księdza stułę,
przed nim przyklękam i za grzechy żałuje,
mocno postanawiam i poprawę obiecuje,
ze złożonych Bogu obietnic się nie wycofuje.

Czasem mam w głowie mętlik i czegoś żałuje,
pomiędzy dekadentyzm a turpizm próbuje
wtłoczyć trochę życiowej energii i egzystuje
w czasie teraźniejszym a kartki zapisuje
wspomnieniem w czasie przeszłym i rymuje
ze sobą kolejne wersy i sam to kontroluje.

Tekst pełen kontrowersji w głowie szkicuje,
używam rożnych grubości pędzli i maluje
swój obraz wewnętrzny i zewnętrzny opisuje,
po czym przelewam na papier myśli swe
i nie żałuje tego, że tworze taką poezje.

Opiniami krytycznymi się nie przejmuje,
pojmuje, że muszę żyć i o tym życiu pisać,
zanim zapłonie znicz i przestane oddychać,
a wokół zapanuje tylko martwa cisza.