Konkwistador

Od pierwszego oddechu w małych płucach,
do ostatniego w moich płucach już starych,
obym nie umarł na raka płuc ja sąsiad,
od papierosów codziennie paczkami palonych.

Od pierwszego spojrzenia w brązowych oczach,
do ostatniego w martwych już źrenicach,
pragnę Braillem dla niewidomych pisać
bajkę o pięknie świata i ludzkiego życia.

Od pierwszego dźwięku słyszanego w brzuchu,
do ostatniego przed śmiercią mózgu,
pragnę słuchać muzyki ludzi z wadą słuchu,
którzy jak Beethoven nie chcą się poddać.

Od pierwszego samodzielnie postawionego kroku,
do momentu kiedy będę może jeździł na wózku,
jak dziadek po zdiagnozowanym raku
kości i kilku gości którzy wrócili z Iraku.

Od pierwszego napisanego samodzielnie tekstu,
do spisywania ostatniej woli - testamentu,
pragnę poświecić parę wersów w tym miejscu
malującemu bez rąk obrazy dziecku,
przy specjalnie przygotowanym stanowisku.
..............................................

Dziś rozmyślam o Piotrku i o jego życiu,
o przeżytym przez jego rodzinę nieszczęściu,
na godzinę przed odbyciem się pogrzebu,
bo rak nie dał pożyć jego młodemu ciału.

Był w takim samym jak ja teraz wieku,
konkwistador marzeń pełen uśmiechu.