przed burzą
sny leniwe wzdłuż ciała
godziny kurzą się na drodze
odszedł dzień zakochany w nocy
zachwyt - dziecko w niczym nie pomoże
gorące powieki z jaśminu i bratków
cień rzeki co owija chłodem
myśli w założeniu bycia
palce jak zima ukryte pod lodem
może dobrze że aż źle
z niebem echo jeszcze wróci
cisza przy skroni jak dotyk
nieufny zmierzch ze światłem się kłóci