Salomonowy Wyrok

Ciężko oceniać ludzi i o nich mówić,
a co dopiero pisać przy pomocy tuszy,
które próbują opisywać stan duszy,
przed rozpoczęciem piekielnych katuszy,
lub zaznaniem niebiańskich rozkoszy.

Znowu próbuje spojrzeć komuś w oczy,
by w nich dojrzeć ścieżkę którą kroczy,
wywołać z mojej pamięci kilka przezroczy,
adekwatnych do opisu tej właśnie osoby.

Patrzę na drżące ruchy jej dłoni,
na pot spływający z jej skroni,
na twarzy pojawia się wyraz ironii,
pytanie - czemu współczuć temu człowiekowi?

Wszak sam jest winny swemu losowi,
wtem z tyłu głowy myśl się rodzi,
że przecież ten człowiek potrzebuje pomocy,
prosi mnie o parę na jedzenie złotych,
pierwszy raz zaufałem temu facetowi.

Drugi raz z puszką piwa podchodzi,
mówi, że nie może wyrwać się nałogowi
z sideł i sens prawideł nie obchodzi
go, bo liczy się pieniądz który wyłudzi,
po czym alkoholem pragnienie ostudzi.

Łatwo byłoby mówić, że to wina tych ludzi,
a świat to prosty system - mało złożony,
lecz wciąż niepokój mój budzi,
że niemożliwy jest wyrok salomonowy.