Miecz Damoklesa

Na zegarze jest już prawie północ,
ja znowu po kartce marze, bo usnąć
tej nocy mi nie będzie dane lub późno
się położę i być może nie wstanę jutro.

Za oknem noc tworzy granatowe płótno,
czerń na szybach, a pokoju półmrok
rozświetla żarówka wisząca nade mną,
zapaliłem światło, bo zrobiło się ciemno.

Noc cały czas coś szkicuje i czuje niepewność,
znowu świerszczy nasłuchuje z zewnątrz,
po czym się wsłuchuje w to co jest wewnątrz
mnie i co chce tą kartkę pokryć czernią.

Niby idealna cisza i mogę słyszeć oddech,
lecz z każdym kolejnym wdechem powietrze
w moim pokoju się unoszące jest lżejsze,
podczas wciągania staje się rzadsze,
z powodu letniego upału jest suche,
zegar znów odmierza kolejną minutę.

Samochody przerywają nagle cisze,
jakiś przejeżdżający samochód słyszę,
zanim całkiem zniknie - tu zapisze,
myśl, że krótkie i kruche jest życie.

Niby mogę zapisywać to w zeszycie,
tworzyć poezje, która jest bardzo piękna,
lecz kiedyś moje ostatnie słowa zobaczycie,
przestanie pisać ma ręka, gdy moja powieka
zamknie się i opadnie miecz Damoklesa.