jesienna pani
i przyszła jesień szczerozłota,
pięknie jej było w tych kolorach,
pachnący bukiet miała w dłoniach,
warkocze z trawy uplecione...
pod dom przyszła,zapukała,
wiatr otworzył drzwi na oścież,
liśćmi schody zaścieliła,
wiatr z nimi zatańczył kankana...
kasztanów pełną kieszeń miała,
hojną ręką w sień sypnęła,
słoneczny zachód w dom wpuściła,
uśmiechnęła się...i z wiatrem odeszła...