Gdy wiosny były młodsze

Gdy wiosny były młodsze, a świat bardzo mały,
ściany domu wabiły jeszcze farbą świeżą,
lipy kwitły przy płocie, tam gdzie pnie ich leżą,
a przydrożne topole mniej cienia dawały.

Wtedy chciałem napisać list, którego słowa
dźwigam przez wszystkie lata, jak dług niespłacony.
Twój śmiech cichy, spojrzenie madonny z ikony,
chciałem w wierszu opisać i go podarować.

I tak, jak stary głupiec, gdy go ktoś okradnie,
cofa się, kręci w kółko, szuka po kieszeniach
- pochylam się w ciemności i błądzę bezradnie

w dawnych miejscach, na kartkach wytartych notesów...
Nie odczytam już szyfru Twojego imienia,
w labiryncie nazw ulic, nie znajdę adresu.