parasol
stary juz nie wie widzi dalej
gdzie gasną ogniska
jak żuraw co głowę opuścił
zaczerpnąć wody
stępione słowa nie wystarczą
kurz resztki szeptu
jak atrament rozlana dusza
deszcz się do niej nie przyzna
noc w pospiechu zapisuje sny
zamyślenie co zawsze z mgłą
obmywa oczy świetlikom
zbudzony kot zdrapuje samotność
gwiazdy na wyciągnięcie ręki
cienie które nie mają domu
jak zmarli zawsze żywi w modlitwie