nazywane po cichu
chwile gdy anioł przyklęka
wyczekane a znowu nieważne
mało wyraźne niechciane
jak dąb brązowy że bardziej nie może
woda przejrzysta jak oczy po płaczu
matka gdy przypomni uśmiecha się
kot otarł się o noc
własna gwiazda jak ziemia obiecana
podobne dni z pocałunkiem zamiast zachodu
myśli jak konwalie co zakwitły w szklance
już nazwane a wierci się w gardle
z czkawką po oracji polityka
co obiecał za dużo