Mgła

Kruchy żwir pod stopami na niepewnej ścieżce,
jak rozbita na drobne szklana kula wróżki.
W mlecznym morzu kształt żaden pokazać się nie chce,
gdy lękliwy krzyk ptaków mierzy ściany pustki.

Czarne palce gałęzi wychodzą z otchłani,
klejąc z gęstych wyziewów widma niewyraźne,
dusz, co zeszły na ziemię i chcą zostać na niej,
by wejść w ciała żyjących i w ich wyobraźnię.

Chłodną nocą, w umysłach śpiących ludzi ważą,
iluzje przyszłych zdarzeń, fałszywe nadzieje,
co tak długo posłuszni będą ich rozkazom,
jak opary byt płodzić, który nie istnieje.

A przyszłość bezimienna, bez cienia i granic,
to obraz mgłami tkany, więc i wróżby na nic.