konanie
zakrzyczało wielkim głosem konanie,
głową potoczyło bezwładnie po ziemi,
ustami chwytało powietrze bezradnie,
krwią oblało się serdeczną...
rękami na darmo szukało oparcia,
oczami wołało o pomoc,
aż powieki zmęczone czuwaniem usnęły,
i cisza przysłoniła je czarnym welonem...