prześwietlenie

zimą duszy chłodniej
ludziom i cieniom drzew

zegar ziewa przyszedł wieczór
zapukał w serce przykrył dłonią lampę

ile światła przede mną
nadziei co ostrożna jak ślimak
myśli których za dużo
jak pary w czajniku z gwizdkiem

trawy pod stopą i piasku
miłości co wciąż niepewna -
śnieg latem tylko na szczytach

modlitwy bez słów
psa gdy poliże rękę przed śmiercią

tego co niewidoczne jak oddech
pierwszy ostatni
pomiędzy czuły jak wiosna