ode mnie

matce co jak liście klonu
pośród tylu samotna

syn gdy przeprasza
ciężko udźwignąć naiwną młodość
córce jak brzoza - jeszcze całuje

niebo co dalej gdy ludziom wciąż mało
małgosi której z każdym oddechem
coraz więcej

paru myślom gdy wstają z pościeli

bukowi za oknem jak gospodarz
gdzie zbierają się ptaki
i wieczór jak ochrypły dyrygent

pamięci na luźno zapisanych kartkach
gdzie żal odwraca strony

miłości której nie mogę zobaczyć
na dnie serca jak wiatr
gdy głaszcze głowy słonecznikom

zachowaj mnie jeszcze