nauczycielka

nauczycielka

 

w południe hejnalista wytrąbił mnie z domu

na południe ruszam niepotrzebny nikomu

do zachodu słońca i dalej do księżyca

wschodu i dłużej, oby nie do końca życia

 

bieg przez pół nocy, po północy, precz ze spaniem

gnam, nie przepadnę, bo przepadam za bieganiem

zabiega mi drogę, ktoś będący w potrzebie

podaje rękę – wiesz, potrzebujemy siebie

 

ktoś, to ona, wyśniona, szczęście niedoznane

wyśpiewały ją ptaki, słowiki nad ranem

rany słowem zaleczy, na nowo nauczy

uśmiechu od ucha do miłości po uszy