nad krzaczkiem

krzaczki zielone deszczem zmoczone,
na listkach zielonych kropelki, a
listki błyszczą się,świecą... jakże to ładnie
wygląda...woda nie wsiąka,wyschnie...
słońce pomoże...dziecko się pomoczy,
wróbelek wykąpie...inny nawet okiem nie
rzuci... taki krzaczek cały rok zielony stoi...
i co chce to na niego leci, on na nikogo
lecieć nie może...nikomu się nie narzuca...
"zauważą to dobrze,nie to trudno," myśli sobie
i czeka..."a ja widziałam co psy na jego
oczach robią..dlaczego on nie ucieka?" "dlaczego
adresu nie zmienia zgłupiał czy co?" a on milczy,
koloru nie zmienia,ba...nawet stara się być
co dzień piękniejszy! przecież gdyby nie chciał to by
poszedł...taka jego rola...a może tak właśnie
ma wyglądać serce człowieka? zielone wiecznie,
wiecznie młode,wiecznie zadowolone,dumne, z dnia
na dzień piękniejsze i dla każdego otwarte? w końcu
nawet psia kupa może nawozu dostarczyć...
albo ukarać może tego co chciał grabką krzaczek
zahaczyć...niewinny,milczący krzaczek...
Bogu jedynie ducha winny...