zapatrzenie
na polach nie dojrzysz już kruków
zeszklonych bielmem kałuż
wnet śniegi zawrócą krętą rzeką
pod nogi zdradliwe kaczeńce
z żółci usypią brzegi strumieni
chmur szybkie powozy
odetchnę głęboko
pięść otworzę pąkami palców
o świcie mgły rosą osiądą
drwale las zbudzą stukaniem siekier
widzisz kos usiadł
przed oczy się zakradł
ukradł spojrzenie
na dolinę zakopaną w słońcu