PSEUDO-ZAGADKA

jesienne, smukłe, brzozowe piękności zaplotły warkocze z
własnych włości- w barwach kasztanowych jegomości; mięciutkie
jak wata, jak puch wybornej jakości; ho! ho!

na wędkę mego wzroku ułowiałm papierek co rozsiadł się na nich
jak mysz w domowej zalewie; gorzej mają pod nimi schowani; liście
zjechały na parter windą powietrza i bezwstydnie ciało swoje
położyły na porzuconych, niechcianych, śmierciolubnych elementach
naszego społeczeństwa: jak choćby pijana butleka co głowę rozbiła
o chodnik,lub letnia sukienka pustej czekolady co oczu nie razi,
i nawet skrawek ostrej jak brzytwa szyby nieświadomej drzemiącej
w niej siły; ci spłaszczeni jesiennym dywanem mają najgorzej;

co widzisz ominiesz,ale już pod plackiem na miny możesz trafić;
bałabym się spaceru po takim lesie; wchodzić tam nie muszę!
podziwiam z daleka; jak długo będzie tu leżał ten chodnik
zabandażowany? mówiłam!- spacer grzbietem tej pseudo-zieleni
uważam za niepoważny;

podobno liście zleciały też z nieba, a nie tylko z głów jesiennych jaśniepanien, bo trzeba było coś naprawdę nie zakryć; trzeba coś schować, przechować! żeby uratować? nie stracić?? strach fruwa na skrzydłach tego co schowane i do
krwi pięty serca rani;

może masz nie zobaczyć? nie odkryć? nie zniszczyć? trzymać się
z daleka? kamuflaż; kamuflaż duszy... kamuflaż ciała... barwy
ochronne, domek ślimaka, ubranie robocze? przed kim? przed czym? przed zjawą? a może dla kogoś?

niech brzozowe pukle leżą! ty podziwiaj z daleka; czas i tak
wszystko rozkruszy, zedrze, połamie, odkryje, rozszarpie jak
lew wściekle krwi żądny; warto tracić czas na udawanie? prędzej czy później twarz twoją! prawdziwą! poznamy!!! wynik będzie ten sam, a czas zmarnowany;