za daleko

radzę sobie ze spojrzeniem
przysiada na anemonie i tańczy
wiosna częstuje nowalijkami
planami na teraźniejszość

zaczynam od banału rozgryzam cukierek
kolejną teorię dzięki której
życie miało być lepsze

w pokoju ciszej niż w sercu
muzyka skrapla się na szybach
spadł liść który nie doczekał lata

oddycham z naiwną wiarą
jeszcze nie teraz przebiorę się w ciszę
zrozumiem