gong

gong

 

całą noc walczyłem z nocą

rozpocząłem przed północą

dniem zmęczony, nieszczęśliwy

ring to pokój, ściany liny

 

na trybunach same gwiazdy

miejsca w loży tylko dla zwid

księżyc w roli sekundanta

ciebie nie ma, ze snem randka

 

uderzają fale w klify

spokój mój jak łuk rozbity

w każdej rundzie myśli dręczą

bronię się już siły resztką

 

noc też słabnie, ciemność blednie

chyba zaraz mi ulegnie

bo nadchodzi świt pomału

tuż przed wschodem, cios i nokaut