koszmar z ulicy Wiązowej

wchodzi nocą do moich snów
nieproszony,
wkrada się do nich jak złodziej,
zamaskowany,
przerysowuje mi mózg
na czworo,
zapadam się w otchłań
głęboką,
czepiam się krawędzi snu
kurczowo,
Freddy gniecie mi palce
buciorem,
krzyk zalega w krtani
ołowiem,
wyskakuję z czeluści nocy
z impetem,
słońce na horyzoncie biegnie
z odsieczą,
Freddy nie zdążył ściąć mi głowy
maczetą... Evil Wink