szumnie

szumnie

 

nocny spacer z Oldfieldem, moonlight shadow nucę.

nie mam wiersza, to drogę księżycowi zachodzę,

nim połknie go horyzont, nim uwolni słońce,

chcę skończyć wszystkie wersy, a potem o wschodzie

 

pod poduszką zostawić, to co tkwiło we mnie,

a gdy noc wyjdzie z ciebie, będzie dzień imienin.

wyjątkowy i jasny, za oknem tak pięknie,

bo lato zadurzone w cudownej jesieni,

 

nie chce jej porzucić lecz odleci jak z wiatrem

kolorowe liście. w tym pod głową życzenia,

strofy bardzo ciepłe, że aż życie teatrem

przez chwil kilka się stanie. gdzieś daleko ziemia,

 

fruwające motyle, cały smutek sczeźnie.

oddychanie od rana poezją przyjemne.