pracowicie

zawiniłam winem czerwonym
zatęskniłam chmurą i deszczem
nazbierałam liści wzburzonych
bo ich klon nosić już nie chce

rozchmurzyłam oczy niechciane
rozbełtałam żółcie i ugry
i rozlałam mleko nad ranem
i wrzuciłam echo do studni

wyczesałam łąk potarganych
bujne trawy szumem opite
mchy zasiałam na płocie zaspanym
bo cię, życie, kocham nad życie!