Po drugiej stronie lustra 3 Rozdział VIII Przebudzenie

Autor: 

Po drugiej stronie lustra 3 Rozdział VIII Przebudzenie
Nasz główny bohater pragnął szybkiej śmierci. Bez żadnych dializ czy wielogodzinnych transfuzji krwi. jak jego dziadek, który zmarł na raka. Zresztą miał pewność, że jego ojciec w chwili śmierci, potraktuje go tak samo jak własnego ojca. Kiedy bowiem tamten jeździł na wózku, jego syn miał do niego pretensje, że zamiast pomagać w polu leży sparaliżowany. Tak samo traktuje zresztą własną matkę. Zresztą w tym domu wszyscy jesteśmy końmi pociągowymi, a ojciec i tak twierdzi, że mu przeszkadzamy, bo z wszystkim dałby sobie radę sam. Kim jest bowiem ów główny bohater, jeśli nie mną. Zgorzkniałym narratorem z pierwszego opowiadania. Tak jest. To jest dokładnie ta sama osoba. Powieściopisarz zafajdany, który nie może wstawiać swoich tekstów, bo ojciec grozi mu odcinaniem prądu. Z zaznaczeniem jednak, że będzie to robił tylko w dzień. Dlatego narrator pisze znowu w nocy. Przeszkadza mu przy tym brat, który słucha jakichś durnych filmików na youtube. Teraz najchętniej porozmawiałby z Martą, albo odciął sobie głowę obolałą od nadmiaru stresu. Niby wszystko naprawione, ale to o niczym nie świadczy, to nic nie znaczy. Teraz próbuje wyprzeć z pamięci wspomnienia, które zapisał. Jego czytelnicy budzą się wraz z nim z tego snu. Uświadamiają sobie, że to wszystko co opisał, to była fikcja. Tylko główny bohater jeszcze protestuje ostatkiem sił przed takim zakończeniem. Jego świadomość mu na to nie pozwala. Otwierając powoli oczy protestuje. Mówi, że nie jest mną. Miałbym ochotę odciąć mu tlen za to jak mi zmasakrował twarz. Jednak mnie tam nie ma. Jest tylko on i jaskrawe światło nad jego głową. Razi go w powoli otwierające się powieki. Leżąc na łóżku słyszy jakieś dźwięki dochodzące do niego :
- Proszę siostro zanotować. Ciśnienie i puls w normie.
- Przepraszam, gdzie ja jestem ? Co się ze mną stało ?
- Był pan w śpiączce. Jednak udało się pana wybudzić.
Mrużąc oczy dojrzał teraz zarysy jakichś dwóch postaci. Były to kontury Marleny oraz Marty. Rzekł :
- Siostro, chyba nie najlepiej się czuje. Widzę podwójnie.
- Nic ci nie jest. Jesteśmy tu – rzekły.
- Siostro, chyba mam problemy ze słuchem. Jakiś pogłos.
- To normalne w pana stanie. Niech pan odpoczywa.
- Panie proszę o opuszczenie sali. Pacjent musi odpocząć.
Pacjent wstając z łóżka poszedł na spacer do łazienki. Miał na sobie niebieską koszulę i czarne drewniaki. Kiedy doszedł do łazienki, która znajdowała się na wprost jego sali, zobaczył, że ma obandażowaną głowę. Pomyślał, że to pewnie wina tego taboretu na którym siedział. Może jednak uderzył głową o stolik. Zresztą jakie to teraz miało znaczenie. Kiedy położył się na łóżku zapytał siostry, która poprawiała mu poduszkę:
- Przepraszam nie wie pani, gdzie są te blondynki.
- Rozmawiają ze sobą na korytarzu – odpowiedziała.
- zawołać je do pana ? – zapytała i wyszła, kiedy on pokazał w ramach odpowiedzi przeczącym ruchem ręki. Teraz myślami był zupełnie gdzieś indziej. Patrzył w sufit i się uśmiechał. Dostrzegał tam twarz jakiegoś anioła. Był podobny do Marty. Wołał go, prosił, żeby poszedł za nim. on powoli zaczynał odpływać w jego stronę myślami. Serce zaczynało bić coraz wolniej. Powieki stawały się coraz cięższe. Oddech coraz płytszy, zaś same wdechy i wydechy coraz krótsze. Powoli zamykał oczy, kiedy nagle do sali wbiegła pielęgniarka, Popatrzyła na monitor z funkcjami życiowymi:
- Doktorze. Pacjent chyba właśnie zmarł – odrzekła.
- Siostro zastrzyk domięśniowo w serce. Robimy masaż…
- Drogie panie. Proszę stąd wyjść. Nie przeszkadzać.
W tamtym momencie drzwi się zamknęły. Kiedy przyszły pół godziny później, pacjenta odwożono do kostnicy. Tam przygotowywano jego ciało do pogrzebu. Poszły na niego obie. Od tamtej pory stały się przyjaciółkami. Połączyła je miłość do jednego faceta, a teraz jego śmierć. Cykl został już zakończony.