Frau Martha Rozdział I Oko w oko

Autor: 

Frau Martha Rozdział I Oko w oko

Ona była młoda, piękną i wykształconą prawie trzydziestoletnią wykładowczynią. Była emigrantką z Turcji, która na początku lat dziewięćdziesiątych przybyła do jednoczących się gospodarczo Niemiec. On w tym czasie przystosowywał się do trudnych warunków gospodarki rynkowej. Jego rodzice mieszkali w NRD, dokładnie we wschodniej części Berlina. Mieszkał w starym, brudnym i odrapanym bloku postsocjalistycznym. Do niedawna wierzył, że wszyscy ludzie są równi. Wierzył w marksistowskie ideały i walkę klas. Wierzył, że to gdzie się znalazł nie jest sprawą bezwolnej gry rynkowej, na którą nie miał żadnego wpływu, lecz robotniczego pochodzenia jego rodziców. Pochodzenia z którego notabene był dumny.
Teraz przyjechał do Polski. Był to taki sam kraj jaki opuszczał. Zapóźniony gospodarczo w stosunku do reszty Europy. Tutaj też jego koledzy klepali biedę, okradali auta bogatych frajerów i nagrywali rap o swoich konfliktach z prawem. Przecież był taki sam jak jego koledzy. Podkreślała to szara bluza z kapturem, w której teraz siedział oparty o ścianę budynku, w którym czekał jak za dawnych, dobrych i młodych lat jego rodzice – w kolejce. W kolejce po stypendium. Naukowe ? Nie socjalne. To jedynie mu się należało. Należało ?!
Przecież miał postawę roszczeniową. Rościł sobie prawo do szczęśliwego życia. Prawo do twórczości literackiej, z której naśmiewali się jego koledzy. Miał prawo. Nie miał jednak możliwości wyegzekwowania tego prawa. Bo niby jak ? W jaki sposób być szczęśliwym. Zakochać się ? Poświęcić wszystko dla ukochanej ? Zakochać się – powtarzał w myślach siedząc pod ścianą. Tak, zakochać się. Tylko w kim ? Kto chciałby być z kimś takim jak on ? Kto chciałby w ogóle na niego spojrzeć.
W tym momencie podniósł swój smutny wzrok do góry. Jego spojrzenie spotkało się blondynką, która była ubrana w szara bluzkę i bordowo-czarną koszule w kratę. Jak się Kało okazać później, była to jego wykładowczyni. W tym momencie nie zastanawiał się jednak kim ona jest i co tutaj robi. Po prostu wracał myślami do niej i czuł się szczęśliwy. Pierwszy raz w życiu czuł się naprawdę szczęśliwy. Nie martwiło go nawet to, że pani z Dziekanatu kazała mu przynieść jakieś dodatkowe zaświadczenia i świadomość, że następnego dnia znów będzie musiał tutaj przyjść. Będzie musiał. Być może znów spotka tą kobietę. Taką miał przynajmniej nadzieję.