Frau Martha Rozdział II Aarkona

Autor: 

Rozdział II Aarkona

Tego dnia jego nadzieje się nie spełniły. Siedział tam i na próżno szukał wzrokiem Marty. Siedział na zielonym krześle. Na wprost niego siedziała brunetka ubrana w koszulę kratę, lecz on nie potrafił o niej myśleć. Patrząc na nią myślał o tej dziewczynie, która spotkał wczoraj Obok niego jakaś inna dziewczyna czytała powieść pt. Dziewczyna z pociągu. W podtytule powieści było napisane- ty jej nie znasz, lecz ona zna ciebie. Jedyne co wiedział w tym momencie to to, ze jej nie zna. Nie ma tej dziewczyny, która spojrzała na niego wczoraj. Spojrzała ? Chyba go nawet nie zauważyła. Odruchowo pokazał jej cześć. Minęła go bez słowa z wyrazem twarzy, który wyrażał obojętność i ignorancję. Nie tego spodziewał się po spotkaniu z ukochana osobą. Czego się spodziewał ? Przecież nie tego, że podejdzie do niego i się z nim przywita, zamiast go zignorować. Zignorować ? Ignorowali go wszyscy, więc się do tego przyzwyczaił. Przyzwyczaił się do wielu rzeczy. Wiedział, że nie pasuje do tego świata. Nawet pisząc czuł, że to co pisze nie zmieni nic w jego życiu. Pozostanie tylko czarny tusz na białej kartce. Nic si nie zmieni w otaczającej go rzeczywistości. Zresztą wiedział, że ze swoim pechem pewnie i dziś niczego nie załatwi. Nie pomylił się.
Pani z dziekanatu zgubiła jakieś oświadczenie jego taty. W związku z tym będzie musiał tu przyjść. Przyjść w poniedziałek. Tym razem wpuszczą go bez kolejki. Pytanie tylko co zrobi jak już to wszystko załatwi ? Odpowiedź na nie wydawała się dość prosta. Po prostu pójdzie na zajęcia. Tego dnia akurat powiesili na tablicy nowy plan drugiego roku studiów magisterskich. Kiedy szedł na drugie piętro po schodach, wyminęła go jakaś blondynka. Nie miał czasu dobrze się jej przyjrzeć. Wspomniana blondynka zniknęła w jednym z pokojów na końcu korytarza. On zaś podszedł do oszklonej tablicy. Znajdowały się na niej plany wszystkich zajęć dla poszczególnych roczników studiów licencjackich i magisterskich na Filologii Germańskiej. Jego wzrok skupił się na poniedziałkowych zajęciach. Miał tyko godzinę rano. Potem cały dzień był wolny. Zajęcia kończyły się w pozostałe dni koło 15.00. Miał więc czas na dojazd z mieszkania, które wynajmował pod Kielcami. Śledząc plan natrafił na przedmiot zwany Literaturą Powszechną Współczesną. Zastanawiał się z kim będzie miał ten przedmiot. Odczytał z tablicy nazwisko zapisane czarna czcionką Times New Roman o rozmiarze chyba 12. Wykładowczyni nazywała się Marta Aarkona. Nazwisko to brzmiało turecko, jednak pomyślał, że skądś zna nazwę Arkona. Pamiętał jak w liceum słuchał tego zespołu. Ogólnie lubił muzykę słowiańską i te żywe instrumenty. Pamiętał jak dziadek opowiadał mu o Słowianach Połabskich. W jednej z opowieści pojawiła się twierdza Arkona, która służyła im do wypraw korsarskich w obrębie Morza Bałtyckiego.
Kiedy schodził na dół znów minął się z tą samą blondynką. Chciał ją zatrzymać, lecz zanim wybiegł przed instytut jej już nie było. Z całych sił zaczął biec w stronę przystanku autobusowego. Kiedy dobiegł na miejsce – autobus już ruszał. Jego wzrok spotkał się z tą sama blondynką, którą widział poprzedniego dnia. Stała trzymając się żółtej poręczy z lewej strony autobusu. Kiedy poczuł na sobie jej wzrok znieruchomiał. Poczuł się jakby poraził go prąd, Nie miał siły się ruszyć. Patrzył tak dopóki autobus nie ruszył z przystanku. Nie miał siły do niego wsiąść. Usiadł na żółtym siedzeniu na przystanku i pomyślał o spotkanej przed chwilą dziewczynie. Pomyślał, że pewnie jest jakąś nową studentką z wymiany. Kiedy przyszedł w poniedziałek jej jednak nie było. Postanowił poczekać do środy. Może pojawi się na zajęciach z literatury powszechnej ?W końcu zdecydował, że nie pójdzie na te zajęcia. Porozmawia z nią po ich zakończeniu. Nie spodziewał się, że zastanie tam swoją nowa wykładowczynię. Tego dnia spacerował po Galerii Echo. Przyszedł dopiero po zakończeniu zajęć z literatury powszechnej. Kiedy wszedł na górę ona właśnie wychodziła z sali. Zamykała ją, gdy podszedł do niej od tyłu. Przestraszona rzekła :
-Entschuldigung. Was machst du ?! - odwróciła się i zaczęła krzyczeć na niego.
-Ej. Nie denerwuj się. Ta zołza kazała ci zamknąć klasę po zajęciach ? - zachichotał.
-Jaka zołza ?! Jak ty się do mnie zwracasz młody człowieku – wrzeszczała.
-Przepraszam. To pani prowadzi te zajęcia z literatury powszechnej ? - wyjąkał.
-Tak. Ja. Czemu nie było cię na zajęciach ? Chcesz znowu powtarzać drugi rok ?!
-Słyszała pani o moich nieobecnościach ?! Teraz to się zmieni. Obiecuje to pani.
-Chciałabym ci wierzyć. Powinieneś chyba przeprosić za tą zołzę Marius ?- zapytała.
-To może w ramach przeprosin pójdzie pani ze mną na kawę do Galerii Echo ?
-Dobrze. Jednak pod jednym warunkiem. Zaczniesz przychodzić na moje zajęcia.
-Obiecuję, że się poprawię. Spotkajmy się po zajęciach za tydzień - po tych słowach wyszedł.