Frau Marta Rozdział III Bierzmowanie

Autor: 

Rozdział III Bierzmowanie

Tego dnia miało miejsce bierzmowanie jego siostry ciotecznej. Siedział w lewej ławce od strony ołtarza. Prawie na samym końcu kościoła św. Aberta w Krajkowie. Obok niego siedziały dwie starsze panie. Cały czas kogoś obgadywały Mieszkały obok kościoła, więc miały blisko na mszę. On sam przyjechał razem z babcią za piętnaście czwarta. Siedział w tej ławce i czekał na rozpoczęcie mszy św. Z przodu zaczęły powoli zapełniać się ławki przychodzącymi gimnazjalistkami. Był to III-ci rok gimnazjum. Pośród tej młodzieży znajdowała się również jego siostra cioteczna. Miała na imię Milena. Siedziała z przodu w ławce z prawej strony. Była ubrana w czarną sukienkę i czarna kurtkę. Miała włosy spięte w kok. Z powodu niskiego wzrostu trudno ją było dostrzec w otaczającym ja tłumie. Przez moment pojawiła się przed jego oczami. Niosła chleb eucharystyczny w czasie poświecenia darów.
Pomimo całej otaczającej go go podniosłej atmosfery towarzyszącej zstępowaniu Ducha Świętego na młodzież, jego myśli pochłonięte były czymś innym. W czasie mszy stała bowiem w ławce koło niego dziewczyna ubrana w długi bordowy płaszcz i czarne spodnie rurki. Miała na sobie łaciatą apaszkę. Była długowłosą blondynką. Kiedy na nią patrzył jego myśli ulatywały w stronę Frau Marty. Zastanawiał się jak mogła wyglądać w takim płaszczu. Miał ochotę kupić jej taki sam płaszcz po wstąpieniu do Galerii Echo. Po kawie chciał zaprosić ją na wesele, które miało odbyć się za dwa tygodnie – dokładnie w tym samym kościele. Panną młodą miała być dokładnie ta sama dziewczyna, która teraz trzymała za ramię Milenę podczas przyjmowania przez nią sakramentu bierzmowania i otrzymywania nowego imienia – Weronika. Zastanawiał się jakie imię od bierzmowania posiadała Frau Marta. Nie docierało do jego świadomości, że oprócz pozycji, dzielą ich również różnice religijne. Różnice religijne ? Frau Marta odkąd uciekła de facto z Turcji przed skrępowaniem jej pozycji przez prawo szariatu i perspektywą oddania jej w młodym wieku do Haremu, skłaniała się coraz bardziej ku religii chrześcijańskiej, która dawała kobietom większą swobodę. Tak przynajmniej wydawało jej się podczas pobytu w Niemczech. Zaczęła nawet uczęszczać do luterańskiego zboru.
Jego rodzina była od pokoleń katolicka. Pomimo krzywdy jaką plemionom połabskim wyrządziła przymusowa chrystianizacja, był zadowolony ze zdobyczy jakie dawała nowa kultura, niegdyś pogańskim ludom. Sam nawet zaczął pisać minnesangi. Szczególnie interesowała go kultura średniowieczna. Wolał to od dosyć prymitywnego rapu. Jego koledzy nie akceptowali tego, więc udawał przed nimi, że marzy o karierze rapera. Podczas gdy on marzył o zostaniu niemieckim romantycznym poetą jak Schiller czy Goethe. Chciał być Emrodem, który kiedyś poda swoją rękawiczkę Marcie. Frau Marcie.
Myślał o tym, kiedy zasiadł u ciotki za stołem. Po bierzmowaniu bowiem odbywało się skromne przyjęcie. Przez krótki czas była na nim obecna przyszła panna młoda. On sam przez pewien czas wyobrażał sobie, że wychodzi za mąż za Frau Marte. Oświadcza się jej i wręcza pierścionek. Kupi jej jakiś w Galerii – w sklepie jubilerskim. Siedząc za stołem rozmyślał o piętnastej rocznicy ślubu innej z jego ciotek. Wspomniana ciotka też miała na imię Marta. Msza z okazji piętnastolecia jej ślubu miała miejsce akurat dzisiaj. Zastanawiał się jak wyglądałoby jego pożycie małżeńskie z Frau Martą. Jak wyglądałyby ich dzieci. W pewnym momencie tych rozważań uśmiechnął się szeroko. Pomyślał, że gdyby to naprawdę miało miejsce w jednej szkole uczyłyby dwie panie Marty. Dwie Marty Luchs. Pewnie nie obyłoby się bez głupich wpadek i pomyłek w stosunku do konkretnych osób. Wyobrażał sobie scenę w pokoju nauczycielskim, w której biorą udział obie Marty. Są proszone do wykonania jakiegoś polecenia dyrektorki. Po usłyszeniu -'zapraszam do siebie pani Marto' obydwie odpowiadają chórem 'już idę pani dyrektorko'. Słyszał jak przyszła panna młoda opowiadała o mającym nastąpić za dwa tygodnie weselu. O tym, że większość kobiet będzie ubrana w czarne sukienki. Miał zamiar przekazać te wszystkie uwagi Frau Marcie. Wszystko to było kwestią planów, gdy nagle usłyszał:
-Mam nadzieję, że przyjdziesz na moje wesele, które jest za dwa tygodnie ? - rzekła przyszła panna młoda, która dopijała ostatni kieliszek przed pójściem na wieczór panieński.
-Oczywiście, że przyjdę. Mam już nawet osobę towarzyszącą – oświadczył za w czasu Marius.
-I to mi się podoba. Zdecydowana męska odpowiedź. Nie jak inni, którzy się zastanawiają.
Zdecydowana męska odpowiedź. Czy jednak nie przedwczesna ? Co jeśli Frau Marta się nie zgodzi ? Co jeśli powie mi, że ma inne plany na weekend ? Ma pewnie mnóstwo przygotowań do zajęć. Zajęć na które obiecał, że przyjdzie. Zbyt wiele czuł do Frau Marty, żeby złamać daną obietnicę. Przyszedł więc, tak jak obiecał. W zamian za to ona zgodziła się pójść po zajęciach do Galerii Echo. Kiedy szedł obok niej miał w głowie tylko jedna myśl 'Jak wybrać odpowiedni moment'. Idąc chodnikiem rozmawiał z nią. Uśmiechał się. Ona odpowiadała uśmiechem. Chciał by była jego Uśmiechniętą Sułtanką. Jego Roksolaną. Czy mogło mu się udać ?