Frau Marta Rozdział VI Malując Mona Lisę

Autor: 

Rozdział VI Malując Mona Lisę

W następnym tygodniu zrobił tak jak postanowił. Wsiadł do tego samego busa, którym jechał w zeszły poniedziałek z Frau Martą. Siedząc na lewym siedzeniu od strony okna cały czas o niej rozmyślał. Zastanawiał się jaka kupi sukienkę. Miał nadzieję, że porozmawia z nią tego dnia i wyjaśni jej co tak naprawdę do niej czuje. Pójdzie z nią do piekarni Białogon i kupi jej ulubione bułki. Potem odprowadzi ją do uczelni i tam porozmawia z nią o mającym nadejść weselu. Na jego nieszczęście Marta nie pojawiła się tego dnia w busie. Kiedy przejeżdżał obok przystanku, na którym w zeszłym tygodniu stała Marta poczuł dotkliwą pustkę. Tym razem nie było jej bowiem na przystanku. Jadąc w busie zastanawiał się gdzie ona może teraz być. Postanowił poszukać jej w Galerii Planty. Może to tam kupuje sukienkę na to wesele. Kiedy jednak wysiadł jej tam nie było. W ogóle nie było nikogo. Tak w ogóle Galeria planty była jeszcze tego dnia zamknięta. Otwierali ją około 10.00. Jedyne co mógł zrobić to popatrzeć na witryny sklepów. W jednym z nich ujrzał dwie sukienki, które pasowały jego zdaniem do Frau Marty. Były granatowe. Jedna z nich była koronkowa. Miał nadzieję, że w tej sukience pójdzie Frau Marta z nim na wesele. Jednak po ostatnich wątpliwościach spotkanej przez niego dziewczyny, która rozmawiała z mamą, mógł być sceptycznie nastawiony do tego pomysłu. Mógł być. Jednak nie był. Po prostu stwierdził, że ta sukienka świetnie leżałaby na Marcie. Druga z sukienek miała mniej szykowny krój. Miała być na poprawiny. Przynajmniej w jego planach i marzeniach. Przechodząc obok tego sklepu poczuł smutek. Nie miał bowiem pojęcie, że tego dnia Frau Marta też tam będzie. Wybierze dokładnie te same sukienki. Dostosuje się do tworzonego przez niego obrazu Mona Lisy. Mona Lisy ? Tak. Mona Lisy. Czemu Mona Lisa ?
Ostatnio postanowił zaprosić ją do znajomych na Facebooku. Kiedy zaakceptowała jego zaproszenie postanowił przejrzeć jej zdjęcia. Na większości z nich była uśmiechnięta. Na tych zaś, gdzie znikał jej uśmiech miała komentarze, żeby się uśmiechnęła. Najbardziej spodobało mu się zdjęcie w pokoju Frau Marty. Ona siedziała na sofie w bordowo-czarnej koszuli w kratę. Uśmiechała się od ucha do ucha. W prawej ręce trzymała uniesiony do góry kubek z wygrawerowanym czarnym napisem na białym tle 'Najfajniejsza dziewczyna na świecie'. Pomyślał wtedy, że fajnie byłoby znaleźć się w jej pokoju. Posiedzieć z nią na tej szarej sofie i porozmawiać o przeszłości. Porozmawiać z kimś kto nie zwraca uwagi na jego pochodzenie. Nie pyta go kim jest ani po co przyszedł na ten świat. Chciał jej doradzić odnośnie kupna nowej sukienki, która znajdzie swoje miejsce w jasnobrązowej dębowej szafie na ubrania, która stoi oparta o brzoskwiniową ścianę. Chciał się do tego spotkania jak najlepiej przygotować. Postanowił kupić jakiś prezent swojej Mona Lisie. Kiedy minął tamten sklep poszedł na ulicę Henryka Sienkiewicza. Tam zauważył sklep z kosmetykami o nazwie Hebe. Przed wejściem do sklepu wisiały różowe balony, które zachęcały do kupna czegoś po obniżonych cenach. Postanowił wejść do środka. W środku kobiety kupowały perfumy, kosmetyki i biżuterie. Ona zatrzymał się przy biżuterii. Jego uwagę zwróciły niebieskie kolczyki, które idealnie pasowały jego zdaniem do przymierzanych w tej chwili przez Frau Martę sukienek. Oboje myśleli o sobie w tym momencie. Zwyczajnie minęli się tego dnia. On tego dnia nie kupił jej tych kolczyków. Kupił jej naszyjnik z sercem. Miał nadzieję, że Frau Marta nie zwróci mu tego prezentu i nie jest zbyt arogancki w swym zachowaniu. Postanowił jednak kupić jej wspomniane kolczyki. Kolczyki podobne do tych, jakie widział na zdjęciu podpisanym przez nią jako arabska księżniczka. Chciał, żeby była jego księżniczką. By była jego Uśmiechniętą Sułtanką. Jego Izoldą. Chciał by po prostu była. Mogła nie przebywać teraz w jego towarzystwie, lecz była. Najważniejsze było to, że jest. To, że jest ktoś kto może go pokochać. Kogo on może pokochać. Ktoś kto zapewni mu poczucie bezpieczeństwa. Zaspokoi jego niezaspokojone w okresie dzieciństwa potrzeby. Zaleczy traumy po dzieciństwie, w którym szybko przeistaczał się z chłopca w mężczyznę, który musiał zajmować się młodszym bratem. Typowy przykład rodziny dysfunkcyjnej. Rodziny, która nie nauczyła go co oznacza słowo miłość. Teraz dopiero uczył się tego słowa. Uczył się je wyrażać. Wyrażać je w stosunku do Frau Marty. Marty, która czasami bywała smutna i przygnębiona, lecz której nie zamierzał na siłę zmieniać. Chciał zaakceptować ją taką jaka jest. Żeby tylko nie odeszła z pracowni.