Marto.

I będę Cię kochał Marto,
bo warto,Marto,bo warto!
I ścieżką od stóp mych wytartą
dogonię Cię Marto,bo warto.

W półśnie zatęsknię za Martą,
otulę ją czule w ramionach.
A ona przez senność otwartą
rozpłynie się, utracona.

Lecz znajdę Cię, Marto i sprawie,
że szaleństw mych nic nie pokona.
I w ramy cie złote oprawię,
raz jeszcze westchnę i skonam.

I wniknę w niebieskie błonie
wciąż czekając za Martą.
By choć ucałować jej dłonie
bo warto,Boże,bo warto!