coraz dalej
pod semaforem stanęły łzy
elektryczność łapie za ręce
przeciągają się połyskliwe szyny
nieposłuszny upływowi czasu
dosiadam światła spod powiek
w obłędzie poświatę księżyca
oddech w kłębach pary
krzepnie na twarzy
ptaki nocą w przelocie
wszędzie gdzie sięgnę
przemijanie spływa z deszczem
w owalne zamyślenia kałuż