Szumo-szepty Rozdział II Prometeusz

Autor: 

Szumo-szepty Rozdział II Prometeusz
Był człowiekiem, który poświęcił swoje życie dla dobra ludzkości. Nie oczekiwał niczego w zamian. Był jednym z tych, którzy dali coś ludzkości a w zamian ludzkość dała mu tylko cierpienie. Chociaż tak naprawdę to cierpienie zesłali na niego bogowie. Ostatnio sam zastanawiam się nad sensem cierpienia. Własnego cierpienia. Cierpienia, które odczuwam każdego dnia. Przeżywam męki Tantala. Niby jestem z M. a tak naprawdę jestem samotny. Jedyne co mam to życie, które muszę poświęcić. Poświęcić dla dobra ludzkości. Dla dobra ludzi, którzy mnie otaczają. Jedyną ceną za to jest moje życie. Im więcej dajesz ludziom tym więcej musisz wycierpieć. Czyż nie taki jest sens ukrzyżowania ? Musisz zostać ukrzyżowany. Ponieść swój własny krzyż za Jezusem. Ukrzyżowany tak jak ja. Przez własną rodzinę i pseudoprzyjaciół. Za każdą poświęconą im minutę. Za każdą godzinę i sekundę otrzymasz tylko chłostę i poniżenie. Dostaniesz całe zło o które jesteś oskarżany przed ludzkim trybunałem. Stoisz w kajdanach przed sędziami, którzy oczekują od ciebie cudu. Żądają jakiegoś znaku. Chcą, żebyś powiedział im, że jesteś tą osobą której potrzebują. Dać im zapewnienie, że mogą zrobić z tobą co zechcą. Zapewnić ich, że mają do tego prawo. Prawo święte i niezbywalne. Takie prawo jaki ma kolega R. do tego, żeby kupować mi wódkę i żądać za to zwrotu pieniędzy. Nawet jeśli nie wystarczy mi na busa. Nawet ich brak nie stanowi przeszkody. Nawet płacenie mandatów czy świadomość bliskości śmierci nie są dla niego wystarczającymi argumentami. Śmierci ?? Czyjej ?! Mojej. Już raz o nią się otarłem.
Kiedy leżałem na granicie wykrwawiając się – moi koledzy spali na ławkach. Gdyby nie pewien dziadek, który przechodził wówczas z psem zapewne nie pisałbym teraz tego opowiadania. Wykrwawiłbym się na śmierć. Na szczęście na jednym szwie. Powie ktoś z was, że to nic wielkiego. Powiecie, że co mnie nie zabije to mnie wzmocni. Pewnie tak samo jak wódka za którą robiłem im zadania na zajęcia z warsztatów źródłowych XIX w. Kolega który dał mi rok temu Stumbrasa w zamian za przetłumaczenie mu tabel pisanych w języku rosyjskim zaprasza mnie na parapetówkę. Po tym jak dał mi wódkę nie było żadnych wyrazów wdzięczności. Zresztą nigdy nie ma. Co najwyżej jak mam jakiś problem to życzą mi powodzenia. Powinni życzyć mi połamania nóg, chociaż jeżdżenie na wózku też by nie pomogło. Odnośnie wózka inwalidzkiego- wiem jak wygląda osoba, która nim jeździ. Pamiętam jak tata zabierał dziadka na przejażdżki wózkiem inwalidzkim po drodze. Jak zakładał mu nogi na podpórki . Dziadek zmarł na raka w czasie kiedy pisałem pracę licencjacką. Miałem obronę we wrześniu. W czasie wakacji musiałem często schodzić do dziadka, żeby podać mu wodę do picia. Z trudem mówił. Nie mógł oddychać. Wtedy buntowałem się z powodu tego, że to ja akurat muszę przy nim siedzieć. Umarł w sierpniu.
Oprócz chorego dziadka miałem wówczas matkę, która chorowała na schizofrenię. Byłem jedyną osobą, która podawała jej leki. Ojciec twierdził, że są jej niepotrzebne. Zresztą mój ojciec często wpada w złość. Wyzywa mnie razem z babcią od skurwysynów. Podczas gdy mój brat całymi dniami śpi, ja muszę oprócz spraw związanych ze studiami pomagać tacie. Tak poza tym moją jedyną nadzieją są książki, które czytam. Źle się czuje w otoczeniu ludzi. Jedynie książki nie są w stanie zranić człowieka. To człowiek może zawrzeć w nich swoje wszystkie rany, które otwierają czytelnicy za każdym razem gdy otwierają stronę internetową lub książkę. Może kiedyś wydam to co opisuje. Może kiedyś moje życie zmieni się na lepsze. Póki co kończę ten rozdział w pośpiechu, bo za chwilę przyjdzie moja babcia i zacznie prasować firanki na Boże Narodzenie. Kiedy będę miał czas napiszę kolejny rozdział tego opowiadania. Napiszę go dla was moi drodzy czytelnicy. Zrobię to już jednak innym długopisem, ponieważ ten którym pisałem do tej pory akurat mi się wypisał. Czy to wpłynie w jakiś sposób na treść, tego nie gwarantuję. Potraktujcie to po prostu jako zapis mojego dotychczasowego życia w drodze ku zmianom na lepsze w przyszłości.