wkrótce
dojrzały marzenia i jabłka
można zjeść bez grzechu
w raju pożółkły liście dębom i klonom
skrzydła aniołom wiatr porywa
wciąż taki sam do znudzenia
przekładam słowa liściem sałaty
potrzeby chorują na katar sienny
alergia na zmiany nastroju
sen o potędze przyśnił się rano
już bez proroctwa z przyzwyczajenia
chowam ciepło z ręki do kieszeni
wypatruję losu który z kluczem żurawi
coraz dalej