byle gdzie
stałem się obcy
gdy wieczór przerwał milczenie
drzewa z porywem wiatru
podeszły pod okna
dzieląc sen na porcje
afekt zmienia stan skupienia
uchodzę z parą aby zaraz zamarznąć
trzymając na próżno słuchawkę telefonu
niepotrzebny na rozstaju
gdzie tylko marzenia
słowa które zastępują bezradność
dołączyłem do taboru
chmury zwijają obóz mijam
ślady ognisk i domy z powietrza