później
myślę jak minę skrzypiąc drzwiami
w niedomkniętym odruchu
bardziej zrozumiały dla przeszłości
gdy zaczyna żółknąć przebierać w deszcz
co wsiąka głębiej niż myśli
każdego nie ma bardziej
w środku lata gdy ważki
stają się leniwe jak usta
zostały na szybie w wyczekującej pozie
niepamięć odłupie z kamienia swoją część
przywita na ścieżce cień brzozy
rozkopaną niedawno noc