W środku zimy.

W środku zimy.

Posadziłem w środku zimy,
kwiat w ogrodzie.
Podlałem go kroplą kpiny,
zostawiając w chłodzie.

Śmiech perlisty zasnął w uszach,
otulonych szczelnie.
Kwiat, na przekór zaczął w śniegu,
rosnąć dzielnie.

Dni samotne jak i noce,
przemijały.
A w nim śpiące szczęsne moce,
rozkwitały.

I nie wiedzieć jak i kiedy,
z martwej gołoledzi.
Przeniósł się do ciepła w sercu,
i tam dotąd siedzi.

Czasem wspólnie zimną nocą,
patrzymy przez okno.
Nawet imię mu nadałem,
Samotność.