używany

spowszedniały oczy w bieli skąpane
pola wędrują znajomą koleiną
dzień stroi się w piórka
całuje szyby zamazane rutyną

wieczór dokłada do kominka
skrzy na mrozie nadzieją
w gronie graczy znaczę karty
podaję pod stołem dłonie

w śniegu grzęzną myśli
przystaję jak drzewo po burzy
w cieniu chwil znaczonych deszczem
rozliczam sumienie z przegadanego życia