po zmroku

byłem w twoim śnie
krócej niż trwa lato

śnieg tajał na szczytach
gdzie tylko orzeł doleci
zasłuchany w niebyt

*

zamiast ramion skrzydła
fen kusi drwiną
tonią jeziora gdzie odbicia
jak kręgi na wodzie
zmieszane z bryzą

*

zima szczera do bólu
nie prosi o ogień co wygasł

w kominku pamięć obrócona w popiół
jak Syzyf wtacza wciąż większe kamienie