chmurność
pociesz ciszo
złamaną gałęzią jaśminu
uroczyskiem co schodzi do morza
gdzie mewy łowią w dzioby
skrawki mgieł
pod skórą śpią sny
otwierają oczy gdy dotykasz
przebrane za wszystkie minione dni
słowa jakie nie padły o czasie
pociesz ziemio
ukryłem w dłoniach nasiona
słoneczników i dziewann
życie które kropla po kropli
przesącza się przez noc