cieniem
stąpam coraz lżej
z mgłą na ramionach
obrazami jesieni pod pachą
deszcz skupiony na słowach
myśli za mnie w miarowym szeleście
jak ślimak smakuję doczesność rogami
zapraszam do ruchu zleżałe pragnienia
lato wypełniło okno
gałęzią dojrzałych czereśni
uplatam wianki z polnych kwiatów
przekwitają słodkim zapachem
gdziekolwiek spojrzę niebo jak usta
w odległej czerwieni zrzuca na ziemię gwiazdy
garść świetlików w drobnym przejawie życia