z przelotu
wyczekam zachodzenia
pola wyczerpanej ziemi
z wąsami żyta i chabrem w butonierce
przespałem sny
dochodzę do siebie
na wózku nie dojeżdżam na spotkania
w czasie burzy ciskam błyskawice
nadłamanych trójzębem
upycham deszcz po kieszeniach
wciąż nie mogę przekonać
mogę być tylko sobą
cóż z tego iż dłonie są ciepłe
dotykam drzew
które dawno utraciły cienie