opieka

poza oktawą
z pamięci i bieli palców
nie rozpoznam wiatru

za mało słów aby pożegnać
przystają cienie świerki
o zielonych oczach

wspina się przyszłość
śnieg przykrył poręcze ze złoceń
posrebrzył ciszą

główne danie z milczenia
starość marszczy twarz w lustrze
niebo jak kot
wygina grzbiet w bezkresie