Fałszywy troll

Wieczorami z wiejskiej studni,
głos płaczliwy zda się słyszeć.
Czy to Troll, wrzucony dudni?
Czy to jakiś bazyliszek?
W ćmie po zmierzchu wieszczy żale,
że mu ciężko na dnie studni,
i ma kubrak mokry stale,
jęczy ze dna czczy obłudnik.
Dotknij, proszę cembrowiny-
Pogłaszcz jej wilgotne ciało-
Tym odpuścisz moje winy-
ja ci fantów dam niemało.
Dam ci słodki kawał nieba!
Dam miłości nieskończone!
Złota tyle ile trzeba,
i nadzieje dam stracone,
tylko spójrz łaskawym okiem,
i łzę uroń nad mym losem,
może już następnym rokiem,
w górę, na twych łzach się wzniosę.
Morze łez mnie wzniesie w kręgi
Gdzie znów będę suchą nogą
Tańczyć rozdzielając cięgi
Wam, patrzącym na mnie z trwogą.