Bliskość

zamykam oczy i widzę
cisza za stołem z gałęzią jabłek
w rogach chwile pogodzone ze staropanieństwem
haftują z mgły kołyskę

biciem serca zdradzam obecność
deszcz jak przyjaciel znajduje ujście w myślach
z piasku wymywa dziurawe muszle

banały w tekturowych pudłach
płacę za spokój i zamyślenie
kosztują krocie jak szafran
zbierany rankiem palcami z wikliny

wiem jak zgromadzić światło
gdy dzień dotyka twarzy
uwierzę jak zawsze
wraz z otwarciem okien